Zbyszek.

Jest jedna osoba na tym świecie, która jest ze mną ciągle. Widzi wszystko. Ból, strach, łzy, bezsilność, utratę woli… Widzi chęć życia i resztki wiary. Jest ciągle i w jakimś stopniu choruje razem ze mną. Nie boli go fizycznie. Ból jest psychiczny. Kiedy ja leżę i krzyczę z bólu, jest koło mnie. Bez niego dawno już nie miałabym siły żyć. Myślę, że bez niego próbowałabym popełnić samobójstwo. Może nie… bo cały czas mam…Continue reading Zbyszek.

Nowe.

Znam już nowy termin operacji, w kwietniu. Drugi raz. Druga szansa. Tylko ja już chyba mam w sobie mniej nadziei. Staram się wierzyć, że będzie dobrze, lepiej niż kilka tygodni temu. Ale nie potrafię się już tak cieszyć jak wtedy. Bo wiem, że może być różnie… Wtedy też wiedziałam, ale teraz mam już za sobą komplikacje i brak poprawy. Właśnie. À propos komplikacji… Odbyłam wycieczkę do Kajetan. Zbadano mi słuch. Na wykresach zobaczyłam, że jest lepiej.…Continue reading Nowe.

Dlaczego…?

Dzisiaj jest kolejny dzień z bólem. Trochę mniejszym, o pięć, dziesięć procent w stosunku do dnia wczorajszego. Patrzę przez okno na pochmurny, pierwszy dzień wiosny i myślę. Myślę o przyszłości i uzależniam ją od… Bólu. – Nie dam rady tak żyć dłużej – wypowiadam w przestrzeń to zdanie a łzy, jedna za drugą spływają mi po policzkach – Nie potrafię żyć z tym bólem przez kolejne dni, tygodnie, miesiące, lata. Nie jestem tak silna. Przepraszam. – Musisz żyć – słyszę ukochany…Continue reading Dlaczego…?

Osiem dni.

Zostało osiem dni. Osiem dni do operacji. Boli mnie. Nieustająco. Ciągle. Bez chwili wytchnienia. Drętwieje język, usta, policzek. Strzały atakują moje oko, nos, czubek głowy. Potwornie pali mnie ucho. Jestem na progu wytrzymałości. Zazwyczaj potrafiłam wstać rano i zmusić się do pozytywnego myślenia. Zazwyczaj potrafiłam znaleźć sens, żeby dalej walczyć. Dzisiaj… Ostatnio… Coraz trudniej odnajduję powody, dla których chcę żyć. Wolałabym usiąść i rozpłakać się. Dać…Continue reading Osiem dni.

Ból.

Płaczę, łzy ciekną mi po policzkach. Leżę na lewym boku, jest źle. Leżę na prawym boku, jest źle. Na wznak, jest źle. Krzyczę, zbyt cicho, bo nie mogę otworzyć ust. Patrzę na ścianę. Proszę, w myślach, niewiadomo kogo o pomoc. Znowu łzy ciekną mi po policzkach. Ociężale wstaję i podchodzę do okna. Chcę wyskoczyć i skończyć cierpienie. Wracam do łóżka, w drugim pokoju usłyszałam Zbyszka. Leżę i błagam czas, żeby mijał szybciej. Chcę spać…Continue reading Ból.

Samotność

Już nie mogę dłużej. Nie mam siły, żeby żyć. Dzisiaj pierwszy raz czuję, że nie dotrwam do operacji. Ból jest wszechogarniający. Tępy i ostry zarazem. Uderza co kilkanaście sekund. Jestem zmęczona. Patrzę w stronę okna. Ciemność wieczoru kusi swoim spokojem. Gdybym tam wyszła… poszła w tę przestrzeń do przodu, może przestałabym czuć cokolwiek. Zniknęłabym ja, ale zniknąłby też ten koszmarny ból. Nie ma wokół mnie osoby, która miałaby jeszcze siłę mnie słuchać i trzymać…Continue reading Samotność

Codzienność z TN

Dotarłam w mojej pisaninie do obecnych czasów, nie są to już wspomnienia, ale rzeczywiste życie… Dlatego od tej pory wpisy będę umieszczać w czasie teraźniejszym. Pisanie sprawia mi radość. Nie jest to „Wielka Literatura”, ale daje mi poczucie sensu. Te wpisy to opowieść o życiu w chorobie. O zwyczajnym dniu spędzonym z neuralgią nerwu trójdzielnego… Horror codzienności. Wczoraj wieczorem dopadł mnie silny ból. Przez cały dzień pojawiały się pojedyncze, ostre, kilkusekundowe strzały. Pomimo tego starałam się żyć i pracować. Wieczorem poddałam…Continue reading Codzienność z TN

Punkty zaczepienia

Stoję na balkonie i patrzę w dół. Nie chcę już żyć. Czuję tylko ból. Nie mogę myśleć, funkcjonować, czuć. Opuszczają mnie najwierniejsi przyjaciele. Mój ukochany mężczyzna zamknął się w swoim świecie, godzinami gra w szachy, żeby nie uczestniczyć w życiu. Moja egzystencja ogranicza się do pracy i walki o jeden, lepszy dzień. Nie chcę już tak… Nie mam siły. Czuję się tak, jakbym umarła kilka lat temu… Jednak nie skaczę. Znajduję powód – w tym okresie…Continue reading Punkty zaczepienia